

- reżyser Tarsem we własnej osobie
- kadr z filmu The Fall [2006] © Googly Films
O indyjskim reżyserze Tarsemie już kiedyś pisałam przy okazji mojej wielkiej fascynacji wizualną stroną filmu z 2000 roku pt. Cela z JLo w roli głównej. Na kolejny swój film pełnometrażowy Tarsem kazał czekać aż sześć lat [film oryginalnie miał swoją premierę na festiwalu filmowym w Toronto we wrześniu 2006 roku], ale – zapewniam – warto było! The Fall [o totalnie niezręcznym polskim tytule Magia uczuć] ukazał się w Polsce w grudniu 2008 od razu na bardzo skromnie wydanych płytach DVD i do tego bez żadnej, nawet najmniejszej wzmianki w mediach :-/ Dziwne, baaardzo dziwne, moim zdaniem :-/ bo to dzieło monumentalne, baśniowo piękne, zapierające dech w piersiach! Typowy film do kina, do obejrzenia na wielkim ekranie...
Zacznijmy jednak od kilku ciekawostek:
– Tarsem znany jest przede wszystkim z wideoklipów muzycznych, np. REM Losing My Religion [zwycięzca nagrody w 1991 MTV VMA, fragmenty/pomysł wykorzystano w filmie Cela], Deep Forest Sweet Lullaby czy En Vogue Hold On oraz licznych komercyjnych reklam [dla takich potęg, jak chociażby Nike czy Pepsi (słynna już reklama z Davidem Beckhamem, w roli gladiatora)] oraz oczywiście z filmu Cela [2000].
– Tarsem kręcił The Fall aż w 18 krajach [m.in. w Indiach, na Bali, w Chinach, Afryce Południowej, Brazylii, Włoszech...] na przestrzeni czterech lat!
– The Fall zdobyło w 2007 roku Kryształowego Niedźwiedzia na festiwalu Berlinale w Berlinie [najlepszy film skierowany do widzów powyżej 14-tego roku życia – wyróżnienie specjalne].
– Oryginalną przepiękną muzykę skomponował Krishna Levy [twórca muzyki m.in. do filmu 8 kobiet].
– Kostiumy – fenomenalne! niewątpliwy atut filmu – stworzyła Eiko Ishioka [z którą Tarsem współpracował przy Celi; ta utalentowana Japonka zaprojektowała też kostiumy do słynnego Drakuli w reżyserii Coppoli, za które to zdobyła Oscara].
I nieco konkretniej o samym filmie... Punktem wyjścia dla Tarsema był węgierski film Yo-Ho-Ho reż. Zako Heskija [zdobywca dwóch nagród na festiwalu w Moskwie] z 1981 roku według scenariusza Valerie Petrov. Oryginalny film opowiada historię sparaliżowanego aktora, który po wypadku stracił wolę życia. Leżąc w szpitalu, poznaje chłopca, który również przechodzi rekonwalescencję. Zaczyna mu opowiadać barwne historie o piratach, których prawdziwym celem jest wymuszenie na chłopcu dostarczenie trucizny, która położyłaby kres jego życiu. The Fall opowiada bardzo podobną historię, tyle że chłopca zastępuje diabelsko ciekawska, rozgadana pięciolatka o imieniu Aleksandria [w tej roli cudowna Catinca Untaru], a opowieści o piratach [za którymi dziewczynka nie przepada] zastąpione zostają intrygą z bandytami w rolach głównych. Akcja podstawowa dzieje się w miejskim szpitalu w Los Angeles dawno, dawno temu... [scenografia sugeruje lata dwudzieste XX wieku]. Roy Walker [w tej roli Lee Pace] spadł z konia i odniósł poważne obrażenia podczas kręcenia jednej z kaskaderskich scen filmowych. Złamane zostało również jego serce, kiedy ukochana dziewczyna uciekła z pewnym sławnym aktorem. Zrozpaczony i zdesperowany chłopak ma plan ostatecznego uwolnienia się od cierpienia, ale, unieruchomiony na szpitalnym łóżku, nie może sam go zrealizować. Zaprzyjaźnia się więc z małą pacjentką ze złamaną ręką, pięcioletnią Aleksandrią, której codziennie opowiada kolejny fragment fantastycznej opowieści. Na tle zapierających dech w piersiach krajobrazów i pełnych przepychu pałaców rozgrywa się historia miłosnego trójkąta, którego bohaterami są: piękna księżniczka Evelyn, nikczemny gubernator Odious [w polskiej wersji językowej: Paskud – kto to wymyśla, co? :-/] oraz tajemniczy mściciel – Czarny Bandyta, który z pomocą kilku egzotycznych herosów walczy ze złem, ucieleśnianym przez gubernatora. Mała Aleksandria zrobi wszystko, żeby poznać dalszy ciąg tej olśniewającej historii o miłości i zdradzie. Z czasem jednak granice między rzeczywistością a fikcją zacierają się, a dziewczynka zaczyna zdawać sobie sprawę, że chodzi tu o coś więcej niż bohaterski los wyimaginowanych bohaterów... [wykorzystałam kilka cytatów z promocyjnego tekstu polskiego dystrybutora filmu Monolith Video]
Trudno jest mi opowiedzieć, w jakim napięciu, całkowicie oderwana od świata, oglądałam ten film za pierwszym razem, dwa lata temu. To jak najpiękniejsza baśń z tysiąca i jednej nocy! Wczoraj dostałam polskie wydanie filmu i oczywiście od razu obejrzałam film po raz kolejny. Mimo że znałam już intrygę, film wciagnął mnie tak samo mocno, jak za pierwszym razem ;-D Pojedyncze sceny odtwarzałam po kilka razy [np. podwodne zdjęcia płynącego słonia (od razu przypomniał mi się projekt Ashes&Snow Gregory'ego Colberta!), ślub bohatera z tańczącymi niczym derwisze świadkami, kukiełkowa krótka wstawka, przedstawiająca koszmary Aleksandrii po jej upadku w szpitalu albo taniec balijskiego mistrza I Ketut Rina], by przyjrzeć się detalom... Polecam gorąco! Film jest obecnie do kupienia w bardzo przystępnej cenie w sklepach internetowych :-)
= = = = = = = = =
PS. i jeszcze drobna sugestia: jeśli znacie język angielski, to proponuję obejrzeć film w oryginale - polskie tłumaczenie [w bardzo wielu miejscach!] jest totalnie „do bani”, niestety :-/