
Bez większych konotacji do tekstu... no może tylko trochę... ;-) Chciałabym być charakterem taka jak on! Oto
bulterier, przeuroczy psiak!
©
Agencja BE&WPowoli wracam do życia w necie :-) Hurra!!! Po tych dwóch prawie tygodniach bez dostępu do komputera, a tym samym do Internetu, stwierdzam, że mój „pracoholizm”, od którego staram się uwolnić od lat to... mały Pikuś :-/ Ja jestem uzależniona od netu! Czy to nie straszne??? Nawet podjęłam decyzję o kupnie net- lut notebooka, żeby mieć go wciąż przy sobie... Á propos: Są tu jacyś spece, którzy pomogliby mi dokonać wyboru? Macie jakieś doświadczenia, rady i porady? :-) Plizzzz! :-)
A w tym czasie zdarzyło się wiele :-) Ponieważ przez kilka dni „byczyłam” się, z dala od pracy na zaległym urlopie, poczytałam ciut [o tak! w końcu dla czystej przyjemności! ;-) Mam za sobą nowego
Browna (cóż... siła reklamy...) i drugi tom
Camilli Läckberg, książkę z przepisami kulinarnymi
Jamiego Olivera, a obecnie jestem w trakcie lektury serii
Millenium], posnułam się po mieście, księgarniach, muzeach, kawiarniach... Degustowałam też nowe specjały [domowy chleb z nasionkami posmarowany pasztetem z wątróbki z brandy – brzmi niesamowicie, co? smakuje też wyśmienicie ;-D zapewniam!] u drogiej Em. – mistrzyni kuchni itp. itd. Słodkie lenistwo ;-)
Ale... były też i minusy... to obserwacje, które poczyniłam :-/ Zauważyliście, że w komunikacji miejskiej nikt już nie ustępuje miejsca staruszkom, osobom o lasce, kobietkom w ciąży i młodym mamom z pociechami na rękach? Że niektórzy, zwłaszcza młodzi niestety, bywają hałaśliwi, bezczelni, wulgarni, rozpychają się, a nawet potrafią walnąć plecakiem byle się wcisnąć w „swój” upatrzony kąt? Że ktoś, kto gada [czytaj: wykrzykuje] do komórki przez godzinę [„A jak tam mama? A jak tam ciocia? A koteczek? A trawka w ogródku? A rybki w akwarium?”] w ogóle nie zwraca uwagi na innych pasażerów, którzy niekoniecznie chcą wiedzieć, jaki kolor ma gów... pieska sąsiada? Sorry! Eh! :-/ Smutne to...
Poza tym bywa, że starsi ludzie zachowują się okropnie! Przepraszam, wiem, że to strasznie brzmi :-/ Jednak zostałam zrugana przez obcego mi staruszka* na przejściu dla pieszych, bo nie nacisnęłam guziczka zielonego światła [to taki „myk” w Poznaniu, który niby ma ułatwić życie pieszym – (prawie) wszyscy wiedzą, że nie ma co dusić, bo światła są ustawione w regularnych odstępach, ale jakoś tak niektórzy wierzą, że jak z całej siły i sto razy pod rząd poduszą sobie ten guziczek, to światło zamieni się na zielone na wieki wieków i... „dlaczego pani nie nadusiła? No co to ma być? Co z pani za baba? Nie chce się? Nie ma pani rączek?”. :-/ Normalnie mnie cholera wzięła**. Jakby sam nie potrafił...], a pewna staruszka w tramwaju niemal mi oko wykłuła parasolką, wrzeszcząc i miotając się, że ona koniecznie musi usiąść dokładnie w tym miejscu, a nie gdzie indziej [mimo że jest pusto - w ciągu dnia, jak się okazuje, niewiele osób jeździ tramwajami], i dlaczego ja jestem taka bezczelna [choć tym razem ;-) się nie odezwałam***]... Eh! Moim zdaniem to ci starsi ludzie są sobie winni – niby jak młodzież ma się zachowywać, jeśli oni dają taki przykład? Nieprzygotowana jestem do takiego współistnienia w społeczeństwie...
Ale dość marudzenia! Dobre wieści dla moich drogich Czytelników:
konkurs nr 23 trwa do piątku. W sobotę będzie losowanie. Zapraszam wszystkich, bo książeczki naprawdę są ciekawe :-) i niebanalne – takiego spojrzenia na zwierzaki jeszcze nie znacie! Pa! :-D
- - - - - - - - -
* I vice versa! Staruszek został zrugany przeze mnie... nie wytrzymałam :-(
** Tak, wiem... Wstrętne ze mnie babsko :-/
*** Może nie jest ze mną aż tak źle? ;-)