poniedziałek, 28 maja 2012
580. Irysy - cz. 1
Fotki © moje :-) Olympus E-510 z krótkim kitem.
Na deser najpiękniejsze kwiaty pod słońcem* [według mnie oczywiście :-D ]. W krótkiej, dość „młodej” alejce w Ogrodzie Botanicznym w Poznaniu, obsadzonej chyba tysiącem, albo i więcej, różnokolorowych irysów straciłam zupełnie głowę... „strzeliłam” jakieś 500 zdjęć! ;-D Japońscy turyści mogą się przy mnie schować!!! :-D Ale warto było nadwerężyć kartę w aparacie - bogactwo kształtów i kolorów trudne byłoby do opisania, zatem niech fotki mówią same za siebie...
- - - - - - -* Tuż obok goździków, tulipanów, margaretek... i jeszcze kilku kwiatków... ;-D
Na deser najpiękniejsze kwiaty pod słońcem* [według mnie oczywiście :-D ]. W krótkiej, dość „młodej” alejce w Ogrodzie Botanicznym w Poznaniu, obsadzonej chyba tysiącem, albo i więcej, różnokolorowych irysów straciłam zupełnie głowę... „strzeliłam” jakieś 500 zdjęć! ;-D Japońscy turyści mogą się przy mnie schować!!! :-D Ale warto było nadwerężyć kartę w aparacie - bogactwo kształtów i kolorów trudne byłoby do opisania, zatem niech fotki mówią same za siebie...
- - - - - - -* Tuż obok goździków, tulipanów, margaretek... i jeszcze kilku kwiatków... ;-D
niedziela, 27 maja 2012
sobota, 26 maja 2012
577. Piwonie
Fotki © moje :-) Olympus E-510 z krótkim kitem.
Zrobione dziś w Ogrodzie Botanicznym w Poznaniu.Ciąg dalszy nastąpi... ;-)
Zrobione dziś w Ogrodzie Botanicznym w Poznaniu.Ciąg dalszy nastąpi... ;-)
Etykiety:
dzień powszedni,
fotografia,
przyroda,
zapachy
sobota, 19 maja 2012
576. Losowanie nr 54
Czas najwyższy na ogłoszenie wyniku konkursu nr 54! Jak widać na załączonym obrazku, jest już po losowaniu trzech szczęśliwców. A tym razem są to:
- - - Oleander - - - Piuma (Asia) - - - JUKA
Gratuluję serdecznie! :-) Obowiązkowy dopisek: „Poproszę o przesłanie na mój mail [jest u dołu strony] podstawowych danych pocztowych do wysyłki wraz z nickiem - koniecznie! Jak zawsze zapewniam, że Wasze adresy są bezpiecznie - nigdy nikomu ich nie przekazuję, a wykorzystam je jedynie do wysyłki książek z tego jednego konkursu”.
Do następnego razu! :-)
wtorek, 15 maja 2012
575. Konkurs nr 54 - rękodzieło! :-)
Dość niespodziewanie, ale z radością, ogłaszam kolejny konkurs książkowy! Edycja z numerem 54 jest na konkretny temat - który bardzo bardzo lubię [tylko szkoda, że nie mam za wiele czasu, by się w nim ćwiczyć ;-D ]: rękodzielnictwo :-) Otóż dzięki szczodrości zaprzyjaźnionego wydawnictwa z Poznania - Replika [dziękuję jak zawsze!] mam dla was trzy egzemplarze książki Mimo wszystko Wiktoria. Do każdego egzemplarza dodam kilka gadżetów-niespodzianek przydatnych miłośniczkom prac ręcznych.
Wszystkich chętnych zapraszam do wpisywania się w komentarze pod tym postem do piątku do północy. Losowanie tradycyjnie odbędzie się w sobotę :-) Zapraszam!
Patronat medialny nad tytułem objęła Pakamera.
sobota, 5 maja 2012
574. Smutny los emerytki...
© próbne ilustracje do książki „It’s a book” autorstwa Lanego Smitha. Tutaj można obejrzeć ostateczne rysunki -> KLIK.
Czytuję regularnie „Gazetę Wyborczą”. Nie, nie jest to jakaś polityczna deklaracja, a zwykłe stwierdzenie faktu. Szczególnie lubię sobotni numer [do porannej kawki ;-) ] i jego liczne eseje i felietony z dziedziny kultury. To taki mój rytuał, który trwa nieprzerwanie od pierwszego numeru tej gazety :-) [Szkoda, że go nie zachowałam, pewnie teraz byłby wiele wart – sentymentalnie, oczywiście].
Dziś, w dodatku poznańskim, na ostatniej stronie czekał na mnie przysłowiowy „cios w samo serce” – gorzka w odbiorze historia najstarszej księgarni w Poznaniu, której dalszy los wisi na włosku [pod bardzo trafnym tytułem: „Emerytka, do której ustawiały się kolejki”, a to z powodu właśnie ukończonych – w kwietniu – 67 lat! Jakie to smutne w kontekście przeprowadzanych reform ogólnospołecznych...]. Dotyczy mnie to osobiście, gdyż w czasach szkolnych uczyłam się tam zawodu pod okiem najlepszych, wymagających, ale i najserdeczniejszych poznańskich księgarzy, z jakimi pracowałam, a dużo później, już jako dorosły i znacznie bardziej doświadczony księgarz [cicho, feministki! ;-) nie zamierzam kaleczyć języka śmiesznymi słówkami typu: księgarka, psycholożka, geografka, czy... o zgrozo!... pilotka (dla mnie to wciąż jedynie skórzana czapka zapinana pod brodą, a nie... kobieta :-/ ). Pod tym względem zdecydowanie się nie zgadzam ze zmianami – ale to temat na inne moje blogowe wywody ;-D ] pracowałam tam przez kilka lat. To wspaniały okres, nie tylko mojej „kariery” księgarza, ale i jeden z najcudowniejszych dla samego czytelnictwa w Polsce – czasy, gdy po książki ustawiały się kolejki. Doskonale pamiętam ten rozgardiasz i „siódme poty”, gdy z samego rana docierała do nas dostawa „Faraona” Prusa i trzeba było wręcz czasowo zlikwidować część regularnego stoiska działu literackiego, by móc obsłużyć wszystkich chętnych kupić tę jedną książkę. A były ich setki! Tak, po „Faraona” ustawiały się kiedyś kolejki! Co za czasy... :-) Wspomina o nich właściciel księgarni, p. Andrzej Kawecki, dodając: „Problemem [każdej współczesnej] księgarni jest to, że coraz więcej ludzi chce pisać, a coraz mniej – czytać. Efekt? Słaba sprzedaż i słabe książki”.
Święte słowa! Też o tym często myślę, że z jednej strony to wspaniałe, iż każdy może „wydać” książkę [choćby wspomnienia dziada-pradziada czy wierszyki słodkiej córeczki ;-) ], nawet w jednym egzemplarzu ją wydrukować [umożliwiają to ogólnie dostępne i coraz bardziej przyjazne cenowo cyfrowe drukarnie], ale z drugiej – poziom tego, co jest obecnie wydawane jest żenujący... :-/ Przykładami mogłabym sypać, ale mi nie wypada – „nie gryzie się ręki, która nas karmi”, a ja przecież „z branży” jestem... :-/ Niemniej, taki właśnie los spotka pewnie większość księgarni stacjonarnych, jeśli Polakami nie wstrząśnie jakaś ogólna odgórna wielka i gruntowna „ustawa”, zwana dalej „programem ratowania czytelnictwa, czy wręcz ucieczka przed analfabetyzmem itp. itd.”. Tylko czy to by się dało jeszcze przeprowadzić w czasach, gdy dzieciaki nawet nie wiedzą co to takiego książka? [patrz obrazki u góry ;-) ].
Ot, takie sobie sobotnie wywody...
- - - - - - -Godzina 22.20 - PS. po całodziennych rozmyślaniach ;-)Może rzeczywiście błąd tkwi w prowadzeniu (czy niekompletnym przedstawianiu) statystyk? Kupno książek, dodajmy: bardzo drogich obecnie książek, to luksus w tych trudnych ekonomicznie czasach, ale być może samo czytelnictwo kwitnie? Są przecież biblioteki [te pomniejsze często są całkiem ładnie dotowane z rad miasta], są „ciotki i wujkowie”, od których można pożyczać książki, są świetni, oddani swej pracy poloniści w szkołach... Z drugiej strony (moim zdaniem): nie czarujmy się! Taki pospolity zryw, raz na kilka lat, jak wymienione przez was cykle książkowe dla młodzieży, nie czynią jaskółki. Oczywiście, też jestem zdania, że „obojętnie, co się czyta – ważne, że w ogóle się czyta”, ale jednak... los wielu stacjonarnych księgarń wydaje się przesądzony... :-/
Czytuję regularnie „Gazetę Wyborczą”. Nie, nie jest to jakaś polityczna deklaracja, a zwykłe stwierdzenie faktu. Szczególnie lubię sobotni numer [do porannej kawki ;-) ] i jego liczne eseje i felietony z dziedziny kultury. To taki mój rytuał, który trwa nieprzerwanie od pierwszego numeru tej gazety :-) [Szkoda, że go nie zachowałam, pewnie teraz byłby wiele wart – sentymentalnie, oczywiście].
Dziś, w dodatku poznańskim, na ostatniej stronie czekał na mnie przysłowiowy „cios w samo serce” – gorzka w odbiorze historia najstarszej księgarni w Poznaniu, której dalszy los wisi na włosku [pod bardzo trafnym tytułem: „Emerytka, do której ustawiały się kolejki”, a to z powodu właśnie ukończonych – w kwietniu – 67 lat! Jakie to smutne w kontekście przeprowadzanych reform ogólnospołecznych...]. Dotyczy mnie to osobiście, gdyż w czasach szkolnych uczyłam się tam zawodu pod okiem najlepszych, wymagających, ale i najserdeczniejszych poznańskich księgarzy, z jakimi pracowałam, a dużo później, już jako dorosły i znacznie bardziej doświadczony księgarz [cicho, feministki! ;-) nie zamierzam kaleczyć języka śmiesznymi słówkami typu: księgarka, psycholożka, geografka, czy... o zgrozo!... pilotka (dla mnie to wciąż jedynie skórzana czapka zapinana pod brodą, a nie... kobieta :-/ ). Pod tym względem zdecydowanie się nie zgadzam ze zmianami – ale to temat na inne moje blogowe wywody ;-D ] pracowałam tam przez kilka lat. To wspaniały okres, nie tylko mojej „kariery” księgarza, ale i jeden z najcudowniejszych dla samego czytelnictwa w Polsce – czasy, gdy po książki ustawiały się kolejki. Doskonale pamiętam ten rozgardiasz i „siódme poty”, gdy z samego rana docierała do nas dostawa „Faraona” Prusa i trzeba było wręcz czasowo zlikwidować część regularnego stoiska działu literackiego, by móc obsłużyć wszystkich chętnych kupić tę jedną książkę. A były ich setki! Tak, po „Faraona” ustawiały się kiedyś kolejki! Co za czasy... :-) Wspomina o nich właściciel księgarni, p. Andrzej Kawecki, dodając: „Problemem [każdej współczesnej] księgarni jest to, że coraz więcej ludzi chce pisać, a coraz mniej – czytać. Efekt? Słaba sprzedaż i słabe książki”.
Święte słowa! Też o tym często myślę, że z jednej strony to wspaniałe, iż każdy może „wydać” książkę [choćby wspomnienia dziada-pradziada czy wierszyki słodkiej córeczki ;-) ], nawet w jednym egzemplarzu ją wydrukować [umożliwiają to ogólnie dostępne i coraz bardziej przyjazne cenowo cyfrowe drukarnie], ale z drugiej – poziom tego, co jest obecnie wydawane jest żenujący... :-/ Przykładami mogłabym sypać, ale mi nie wypada – „nie gryzie się ręki, która nas karmi”, a ja przecież „z branży” jestem... :-/ Niemniej, taki właśnie los spotka pewnie większość księgarni stacjonarnych, jeśli Polakami nie wstrząśnie jakaś ogólna odgórna wielka i gruntowna „ustawa”, zwana dalej „programem ratowania czytelnictwa, czy wręcz ucieczka przed analfabetyzmem itp. itd.”. Tylko czy to by się dało jeszcze przeprowadzić w czasach, gdy dzieciaki nawet nie wiedzą co to takiego książka? [patrz obrazki u góry ;-) ].
Ot, takie sobie sobotnie wywody...
- - - - - - -Godzina 22.20 - PS. po całodziennych rozmyślaniach ;-)Może rzeczywiście błąd tkwi w prowadzeniu (czy niekompletnym przedstawianiu) statystyk? Kupno książek, dodajmy: bardzo drogich obecnie książek, to luksus w tych trudnych ekonomicznie czasach, ale być może samo czytelnictwo kwitnie? Są przecież biblioteki [te pomniejsze często są całkiem ładnie dotowane z rad miasta], są „ciotki i wujkowie”, od których można pożyczać książki, są świetni, oddani swej pracy poloniści w szkołach... Z drugiej strony (moim zdaniem): nie czarujmy się! Taki pospolity zryw, raz na kilka lat, jak wymienione przez was cykle książkowe dla młodzieży, nie czynią jaskółki. Oczywiście, też jestem zdania, że „obojętnie, co się czyta – ważne, że w ogóle się czyta”, ale jednak... los wielu stacjonarnych księgarń wydaje się przesądzony... :-/
wtorek, 1 maja 2012
572. Kórnik - cz. 2
Fotki © moje. Olympus E-510 z długim kitem.
Ciąg dalszy moich wiosennych fotek z arboretum w Kórniku :-) To przepiękne miejsce o tej porze roku - wiosenna, soczysta zieleń liści, kolorowe kwiaty, pola niezapominajek i zółciutkich mleczy... a do tego trele najróżniejszych ptaków, wodne harce kaczek, kumkanie żab i powietrzne akrobacje motylków wręcz oszałamiają takich mieszczuchów jak ja ;-D Polecam! Wrażenia niezapomniane! :-)
Ciąg dalszy moich wiosennych fotek z arboretum w Kórniku :-) To przepiękne miejsce o tej porze roku - wiosenna, soczysta zieleń liści, kolorowe kwiaty, pola niezapominajek i zółciutkich mleczy... a do tego trele najróżniejszych ptaków, wodne harce kaczek, kumkanie żab i powietrzne akrobacje motylków wręcz oszałamiają takich mieszczuchów jak ja ;-D Polecam! Wrażenia niezapomniane! :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)