©
ThePrintsBoutique
Dziękuję za życzenia, naprawdę, z całego serca! Chyba rekordowa liczba osób wpisała się pod postem jubileuszowym, za co raz jeszcze – serdecznie dziękuję! :-) Za życzenia i słowa otuchy szczególnie! Choć muszę przyznać, że mnie sumienie gryzie... bo co to za blog, na którym niemal nic się nie dzieje? Gdzie nie ma co poczytać, ani nawet już co oglądać? :-/ Przy okazji kolejnego roczku zaglądnęłam sobie kilka lat wstecz w swoje posty i się zastanawiałam, skąd ja tyle energii i ciekawości świata wtedy brałam? Czy to aby na pewno ja pisałam? ;-D No i kiedy miałam na to czas? ...bo teraz taka posucha... smutek... nuuuda...
W moim przypadku, przyznaję otwarcie, chodzi o świat, który mnie coraz bardziej i bardziej dziwi i przytłacza, przez co coraz częściej milknę i usuwam się w cień [to się ponoć nazywa „starość”, ale kto to wie... ;-) ]. Podam przykład: odwiedziła nas kilka dni temu kuzynka z mężem, dla których rok 2019 był bardzo trudny – śmierci w obu rodzinach, ale i narodziny nowego członka familii, trudności, a potem zmiany w pracy, nowi ludzie wokół, zbyt agresywny i radykalnie ingerujący w codzienność życia ich firmy postęp technologiczny itp. itd., czyli to, z czym wszyscy się zmagamy, ale dla mojej kuzynki był ten rok jak wielki młot – ledwie się przywitałyśmy, a jej łzy z oczu lecą, słowa same z ust potokiem się wylewają: „Jak ten świat jest dziwny... jak bardzo się zmienił... jak ja go już nie rozumiem”. I muszę przyznać, że po minucie i ja wpadłam w ten sam ton – bo mnie też się wydaje, że zmiany przyspieszają, wręcz galopują, a ja za nimi nie nadążam. Właściwie powiem od razu – sama, świadomie, wyłączyłam się z tego biegu kilka lat temu [i nie powinno mnie teraz dziwić, że chcą mnie wymienić „na nowy model”. Nie powiedziałam tego na głos jeszcze, bo boję się, że to się stanie, a mnie kilka latek do emerytury jednak zostało... :-/ ]. I wiecie co? Zwykle, poza krótkimi chwilami, przebłyskami wątpliwości, jest mi z tym dobrze.
Ta największa zmiana miała chyba miejsce, gdy ruszyły media społecznościowe i „przymus” bycia we wszystkich tych internetowych miejscach jednocześnie. Ja pozostałam na blogspot – to jedyne miejsce, gdzie jestem, i wciąż czuję, że byłam wtedy, zakładając bloga, odważna ;-) ale nie ma mnie i nigdy nie było na FaceBook; na Instagramie mam tylko założone konto, by móc obserwować kilka ciekawych miejsc [choć nie jest mi to tak naprawdę potrzebne do życia]; na Twitterze mnie nie ma, na Pinterest i Tumblr też nie, na YouTubie raczkuję [wyłącznie jako widz, i tu na 100% nic się nie zmieni] i tak dalej, bo nawet nie znam tych wszystkich nowych miejsc, gdzie się bywa. Ale czy to źle? Czy powinnam podłączyć się kabelkiem do netu na stałe, 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, święta i nie-święta..., jak robi to większość współczesnego świata? Raczej wolałabym pójść w drugą stronę – wrócić do korzeni, nauczyć się robić coś własnymi rękami; podelektować się aromatyczną kawą, wgapiając się bez wyraźnego celu w okno i świat za nim, jak niegdyś to robiłam... i cieszyć się znów długimi spacerkami z aparatem fotograficznym, który kurzy się gdzieś na dolnej półeczce regału... i koniecznie stać się „głucha” na ten nowy medialny, jakże często kłamliwy szum! Ale czy to tak można w obecnych czasach? Dylematy... Wiem tylko, że to będzie mój jeden jedyny punkcik na liście noworocznej na 2020 rok – wyciszyć dzwonienie i irytujący szum w uszach, zwolnić, stać się bardziej świadoma tego, co robię... a być może wtedy znów zacznę coś czuć?
* * *
Ale dość tych ponuractw, bo chyba nie po to tu jesteście ;-) W poście konkursowym – jubileuszowym z numerkiem
166 – zaproponowałam dwie powieści polskich autorów. Ów pakiecik różnorodności poleci do jednego zwycięzcy, a jest nim...
-> barbaratoja <-
...której bardzo bardzo gratuluję!
Obowiązkowy przypisek: „Będę potrzebowała podstawowe dane do wysyłki. U dołu strony znajduje się mój adres mailowy [wraz z regulaminem konkursu], na który poproszę je podesłać. Jednocześnie zapewniam, jak zawsze wielokrotnie podkreślając!, że nigdy nikomu nie przekazuję adresów swoich Czytelników – wykorzystuję je wyłącznie do wysyłki książek z danego konkursu, po czym usuwam z pamięci komputera itp. itd.”.
Wieczorem zaproszę Was na ostatni w tym roku konkurs – sylwestrowy, z klasyką! Mam nadzieję, że dacie się skusić. Zapraszam! A poniżej kilka tylko prac ręcznych świątecznych z jak zawsze niezawodnego
etsy... Ta różnorodność! Bardzo lubię akwarelki, od czasów przedszkola... szkoda, że zarzuciłam zwyczaj malowania... ale halo! halo! mam to zmienić! ;-D Wam też polecam.
©
ThornsandRoseway
©
NicolaJaneRowlesART
©
SarahBoddyUK