Kilka dni temu przegapiłam autobus do domu, bo obserwowałam latającego w tę i z powrotem owada, od róży chińskiej [hibiskusa o pięknej jasnej barwie] do pobliskiego lasku, i znów do róży, i znów do lasku... Stałam jak zahipnotyzowana, nie zwracałam uwagi na mijający czas, w ogóle na nic nie zwracałam uwagi... Zauważyłam też, że ostatnimi czasy dość często fotografuję owady - nie mam do tego sprzętu, ani umiejętności, ale fotki mówią same za siebie. Jednak z tym stuporem powinnam zacząć coś działać... haaalo! czy jest na sali lekarz?! ;-) Urlopu na razie wziąć nie mogę, praca i praca... ale chyba już o tym pisałam... tak, na pewno już o tym wspominałam... eh... ;-D
= = = = = = = Wszystkie zdjęcia w tym poście są moje, robione HTC U11. ;-)
= = = = = = = PS nie śmiem prosić, ale... zdobywam się jednak na odwagę. Po prawej stronie, u góry, nad zegarem, pojawiła się bardzo bezpośrednia moja prośba.
Pięknie prosimy o wsparcie leczenia oczka dwumiesięcznej słodkiej koteczki znalezionej w przy-wydawniczej szopie. Mieliśmy to szczęście w nieszczęściu, że poznańska Fundacja Animalia zgodziła się przyjąć pod swoje opiekuńcze skrzydła małą Franię, którą na razie będzie leczyć u siebie, ale już szuka dla niej domu i kochającej rodzinki na stałe... na zawsze! Liczę, że się uda!
Będziemy – Frania i ja – wdzięczni za każdą złotóweczkę. Bardzo nisko się kłaniam, prosząc, i postaram się odwdzięczyć, choćby książkami?! Napisz do mnie po więcej zdjęć i informacji, jeśli jesteś zainteresowany/-a [adres mailowy jest u dołu strony].
Dziękuję!!! :-)